Wracając do domu, rozmyślałam na temat kolejnego dnia. Nie byłam pewni czy praca w starbucks będzie dla mnie odpowiednia. Czy podołam wyzwaniu, dam rade. Wiadomo muszę się wszystkiego nauczyć, ale boje sie porażki. Nie chce kolejny raz przez to przechodzić. Raz już mi się w życiu nie udało. Kiedy weszłam do domu, od razu napuściłam wody do wanny. Zrobiłam sobie długą relaksującą kompie. Od razu po wskoczyłam do łóżeczka.
Rano obudziłam sie przed 9. Miałam jeszcze ponad godzinę do pierwszego dnia pracy. Więc zaczęłam przygotowywać ubranie. Wybrałam jasną koszulkę z napisem ' love coffee ', tak zeby było pod temat dzisiejszego dnia. I obcisłe dżinsowe rurki. Włosy upięłam w 'niechlujny' kok. Znowu zaczęły mnie nękać złe myśli na temat pracy. Wyobraziłam sobie że podaje kawę jakiemuś chłopakowi i niechcący wlewam ją na niego. Koszmar, mam nadzieje że nigdy mi się to nie zdarzy. Zresztą nie wiadomo jeszcze czy się nadam. Ciekawe jak wygląda ten George, pewnie to jakiś facet po 30 fanatyk kawy. Pewnie tak. No wiecie bez żony, dzieci. Zapatrzony w kawę, haha. No zobaczymy. A i pewnie z wąsem. Zaczyna dochodzić 9:40 więc wychodzę z domu. Staram się już tak bardzo tym wszystkim nie stresować, próbuje zapomnieć o wątpliwościach. O dziwo udaje mi się. Powoli dochodzę do starbucks`a. Za zakrętem wyczuwam już specyficzny zapach kawy wymieszany ze słodkimi przyprawami, a nawet wyczuwam truskawki. Przed otworzeniem drzwi zawahałam sie. Czy na pewno, tego chce. W końcu chodzę do środka. Za ladą stoi odwrócony do mnie chłopak / mężczyzna . Lekko kręcone włosy, brązowe. Chyba nawet wysportowany. Podchodzę bliżej. Ma na sobie zielony starbucks`owski fartuszek, pod nim koszulkę w czarno białe paseczki.
- Em.. Cześć jestem Lola ty pewnie George. - powiedziałam głośno i śmiało. Trzeba w końcu zrobić jakieś wrażenie. Chłopak na dźwięk mojego głosu podskoczył. I odruchowo odwrócił się do mnie. Jego oczy były koloru brązowego. Patrzył nimi na mnie w taki sposób że aą ukuło mnie coś z wrażenia w żołądku. Miał około 18 , 19 lat. Jego usta miały słodki malinowy połysk. Wywarł na mnie ogromne wrażenie. Motyle szalały w moim brzuchu. Na chwile nawet zapomniałam o Kubie..
- Tak jestem George. Gotowa do pracy? - MATKO JAKI ON MA GŁOS! HBUEDHCSJNX brak mi słów żeby to opisać. Niepewnie, po dłuższej chwili wreszcie opowiedziałam.
- Tak, chyba tak. Od czego mam zacząć?
- Może od kawy? - odpowiedział uśmiechając sie. Uśmiech miał pełny. Zęby śnieżnobiałe. Oczywiście słodkie dołeczki. Jego kości policzkowe wtedy były takie wypełnione. Śliczny chłopak. Tylko nie bardzo zrozumiałam co to ma znaczyć to ' od kawy ' czy ja mam zrobić kawe dla klientów czy może on proponuje mi kawe.
- Z czym chcesz? Może być zwykła latte?
- Jasne tak. - czyli jednak dla mnie.
- No to super, choć pomożesz mi. No i zobaczysz jak to się robi. - niepewnie podeszłam do niego. Chłopak w jednej chwili zdarzył ustawić kupeczek, zamieszać w drugim jakiś syrop nalać wrzątku do innego, zamieszać kolejny raz i całą mieszaninę wlać do kubka.
- Woow, Lucy nie kłamała że jesteś najlepszy.
- Na serio tak powiedziała? - zapytał ze zdziwieniem. Myślę że zrobił to specjalnie. Dobrze wie że jest dobry.
- No tak, powiedział że będziesz świetnym nauczycielem. - odpowiedziałam tym razem nieco pewniej. Już tak bardzo się go nie krępowałam.
- No to super. Prosze, kawa dla mojej nowej uczennicy. - po tych słowach nie mogłam sie nie zarumienić. George chyba zauważy to bo uśmiechnął się sam do siebie. Reszta dnia minęła bardzo miło, dużo rozmawialiśmy opowiedziałam mu o mojej ponownej przeprowadzce do Londynu, o rodzinie. Nie wspominałam tylko o Kubie. George za to opowiedział mi troche o sobie. Czym się interesuje itp. Dowiedziałam sie że potrafi nieźle śpiewać, uwielbia kawę ( bardzo trudno było się domyślić ) i jest raczej tym miłym w towarzystwie. Oprócz rozmów wiele się śmialiśmy. Okazało się że przygotowanie takiej kawy wcale nie jest trudne. A wręcz przeciwnie. Po południu przyszła Lucy. Wtedy chłopak pożegnał się z nami i wyszedł. Dziewczyna wypytywała mnie o wiele rzeczy, o czym gadaliśmy, jak mi się pracuje i tak dalej. Około 22 zamknęłyśmy lokal.
- Oo, super było. to co widzimy sie jutro? - powiedziała moja nowa znajoma.
- Wiesz jak nie masz co robić to zapraszam do mnie. Pogadamy, oglądniemy coś. Co ty na to? Zapytałam z uśmiechem. Potrzebni mi w końcu jacyś przyjaciele, w tym mieście. Bo starych wole nawet nie wspominać.
- No jasne. Bardzo chętnie.
Po drodze opowiedziałam jej trochę o sobie i Kubie. Mimo krótkiej znajomości wiedziałam że mogę jej zaufać. Dowiedziałam sie że dziewczyna jest w moim wieku i chodzi niedaleko stąd do liceum*. Chyba zapisze się do niej na ten ostatni rok. Kiedy przechodziłyśmy obok mojego bloku, zauważyłam pewien rysunek na murze. Mianowicie serce z różą w środku. Pod nim był napis ' Love Anna '. Dziwnie mi to coś przypominało..
~ Przeszłość.
- Zrobiłeś? TAK? Pokaż! Prosze Cie chce zobaczyć. - roześmiana mówiłam do Kuby. Właśnie zrobił sobie swój pierwszy tatuaż.
- Jeśli Ci pokaże to mnie pocałujesz? - zapytał roześmiany, patrząc mi w oczy.
- Kocie pocałuje cie nawet teraz! - jak powiedziałam tak zrobiłam. Z jednego pocałunku zrobiło się ich kilka ale dłuższy i namiętniejszy. Tylko nasze usta tak do siebie przywierały, tylko my mogliśmy tak sie całować. Odsunęłam się od niego, uśmiechnięta.
- Pokazuj. - chłopak zdjął koszulkę. Matko co za widok. Dech mi zaparło. Widziałam jego klatę wielokrotnie ale zawsze mnie powalała. Pod obojczykiem zobaczyłam serce zrobione czarną linią. A w środku małą różyczkę specyficznie odwróconą w stronę serca. Troche na wzór szczałki. Była koloru czerwonego. Tym bardziej mi się spodobała bo to był jego rysunek. On sam to zaprojektował. Często długopisem w szkole rysował mi to na ręce. Podpisując ' za zawsze twój ' to miał być taki nasz znak. Kocham tego głupka.
~ Koniec
Wiedziałam że to ON musiał namalować. Znam ten rysunek na pamięć, tyle razy nosiłam go na nadgarstku. Tyle razy oglądałam jego tatuaż z bliska jak spał. Łzy same napłynęły mi do oczu. Lucy pytała co się dzieje ale nie odpowiadałam. Dopiero w domu, opowiedziałam jej o co chodzi.
_
BARDZO DZIĘKUJE ZA 10 KOMENTARZY !! Woooow jesteście niesamowite. : ) Możecie podać mi teraz swoje twittery to będę zawiadamiać o kolejnych rozdziałach. Na razie jeszcze mało o Union J, ale spokojnie my śle że w 4 rozdziale pojawi się juz cały zespół. Na razie musi wyjaśnić się sprawa o Kubie. Wszystko w swoim czasie.
* Liceum - > wiem że w Anglii maja troche inaczej ale trudno.
* Kuba / Jacob - > będzie raz tak raz tak , jak mi będzie pasować . : )
Jak będzie 15 komentarzy dodam kolejny rozdział . : )
środa, 10 października 2012
niedziela, 7 października 2012
1 ) Pierwszy rozdział.
Obecnie mieszkam mniej więcej w środku Londynu. Specjalnie
wybrałam tą okolice by przypadkiem nie spotkać starych znajomych. Nie mam
ochoty patrzeć na te twarze. Zawsze dumni siebie, świetnie ubrani
skoncentrowani wyłącznie na narkotykach i innych używkach. Nie brałam tego świństwa, chociaż zdarzyło mi
się raz czy dwa. Nie ważne. Powodem mojego wyjazdy było też miedzy innymi
rozstanie z moją miłością. Nadal go kocham. Bo jeśli kocham to na prawdę. Nigdy
nie ukrywam uczuć, nigdy nie udaje. Nie leży to w moje naturze. Z Jacob'em/Kubą
rozstałam się miesiąc przed podjęciem decyzji o przeprowadzce. Przeżyliśmy
razem wiele cudownych chwil. Rozstaliśmy się, przez głupią kłótnie. Która już
na zawsze nas poróżniła. Mimo to nadal codziennie o nim myślę, patrzę na jego
zdjęcie, czasami o nim śnie. W głębi serca marze żeby zadzwonił, żeby
przeprosił i zaprosił mnie na ciastko i herbatę, zawsze tak robił po naszych
sprzeczkach. Chociaż wiem ze minęło już wiele czasu i pewnie nawet nie pamięta
o mnie. Wakacje się kończą za 3 dni. A
ja nadal nie wiem co chce po nich robić, iść do pracy czy dokończyć ostatni rok
w szkole. Tak na prawdę muszę zrobić i jedno i drugie. W końcu pieniądze od taty
się skończą. Plus jest taki że nie muszę płacić za mieszkanie. Dlaczego? To
taki prezent od taty na start dorosłego życia. Chyba pójdę do szkoły. W końcu
na ten czas pieniędzy mi wystarcza a tata zawsze może mnie jakoś wesprzeć.
Dzięki temu będę mogła iść na studia i dopiero pomyśle o pracy. To chyba
najlepsze i najbanalniejsze rozwiązanie. Zabrałam torebkę i wyszłam z domu. Wybrałam
się jedynie do sklepu. Jest niedaleko. Zmierzając w jego kierunku zauważyłam
świeżo otwarty starbucks. Jest tu od niedawna, wiem to bo wcześniej była tu
mała księgarnia. Uwielbiam ich kawy. Od razu weszłam do środka. Poczułam
znajomy słodki zapach. Który uwielbiałam. Od razu skojarzył mi się z pewnym
wydarzeniem.
~ Przeszłość
- Kuba! Kuba zaczekaj!
Nie tak szybko gamoniu. - mój chłopak gnał ile sił w nogach nadal mocno
ściskając moją rękę. Ledwo za nim nadążałam. - Zatrzymaj się. Prosze. -
wykrzyczałam przez śmiech. Uciekaliśmy przed deszczem. W sekundę się rozpadało.
Jeszcze przed chwilą była śliczna pogoda, słońce i lekki wiaterek. Jednak jak
to w Londynie. Prędzej czy później musiało zacząć lać. Kuba zatrzymał się
wreszcie. Staliśmy na środku krawężnika wpatrzeni w siebie. Przemoczeni do
suchej nitki śmialiśmy się. Na ulicy nikogo nie było. Wszyscy schowali się
przed deszczem. Patrzyłam w jego szaro zielone oczy. Zawsze potrafiłam z nich
wyczytać to co właśnie czuje. Kuku ( z
drobienie od Kuby ) uśmiechnął się do mnie i zbliżył.
- Pamiętasz.. Jak w
filmach. Zawsze o tym marzyłaś. - powiedział nadal troche się śmiejąc. Wiem o
czym mówił. Oglądaliśmy kiedyś taki film gdzie para całowała się podczas
deszczu. Zapatrzeni w siebie kochankowie. Zawsze o tym marzyłam. Ale jakoś
nigdy nie było ku temu okazji. Dzisiaj miało się spełnić jedno z moich marzeń.
Położyłam rękę na jego mokrym policzku.
- Kocham Cie, wiesz? -
powiedziałam. Chłopak chwycił mnie za biodro, i delikatnie wbił się w moje
usta. Nasz pocałunek nie miał końca. Za każdym razem kiedy to robił czułam się
magicznie. Ale teraz w czasie deszczu , z nim. Poczułam wewnętrzne ciepło. Wydawało
mi się jak by tysiąc motyli mieszkających w moim brzuchu nagle się obudziło.
Nigdy jeszcze nie odczułam takiej przyjemności z pocałunku. Muskałam jego
wargi. Podczas każdego oddechu, pocałunek przeobrażał się w dziką walkę. Nasze
języki walczył o dominacje. Jednak moje szczęście nie mogło trwać wiecznie.
Odkleiliśmy się od siebie. Jednak chemia jak się wytworzyła nadal wisiała w
powietrzu. Oblizałam usta i popatrzyłam kolejny raz w te idealne oczy.
- Woow! - wykrztusił
chłopak.
- Dziękuje. - powiedziałam
tym razem z uśmiechem na twarzy. Chwyciłam go za rękę. Oplótł nasze palce.
Szliśmy w ciszy. Nie potrzebna nam rozmowa. Rozumiemy się bez słów. Nadal
wspomniałam ten niezwykły pocałunek. Weszliśmy do starbucks. Poczułam słodki
zapach kawy.
~ Koniec
-Dzień dobry co podać? - zapytała szczupła blondynka za
ladą. Na włosach miała opaskę. Była bardzo ładna. Zrobiła na mnie bardzo miłe
wrażenie. Z uśmiechem jej do twarzy, pomyślałam.
- Jedną Mrożoną Caffè Latte poproszę. - odpowiedziałam i podeszłam nieco bliżej. Dziewczyna odwróciła się i
zaczęła przygotowywać napój. Pomyślałam sobie że to musi być bardzo fajna
praca. W końcu zrobienie takiej kawy nie jest trudne. Zawsze chciałam pracować
w takim ' publicznym ' miejscu. Musi to być miłe uczucie gdy przychodzi tyle
ludzi po napój który wcześniej właśnie ty robisz. A po za tym, co jakiś czas
odwiedzają takie miejsca gwiazdy. Lub, chłopcy. - Ei a nie szukacie może kogoś
do pracy? - wyrwało mi się. Wcale nie miałam zamiaru o to pytać. Chyba zrobiłam
to pół świadomie.
- Do pacy? - zapytała nadal uśmiechnięta blondynka. Jej
uśmiech teraz zrobił się jeszcze większy a oczy świeciły się jak dwie iskierki.
- Szczerz to szukamy. Ale nikt sie jeszcze nie zgłosił. A co zainteresowana
jesteś?
- W sumie to tak, tylko nie mam doświadczenia.. -
popatrzyłam jej prosto w oczy z nadzieją że mimo to będę się nadawać.
Spontaniczne decyzje są najlepsze. Prawd?
- Hmm, zawsze możesz spróbować. To co do jutra? Jestem Lucy.
- uśmiechnęła sie do mnie.
- Lola. Jestem Lola. Na którą mam przyjść?
- Hmm.. 10 rano? Jutro mam dopiero popołudniową zmianę ale George Ci wszystko wyjaśni. George, jest najbardziej doświadczony i na pewno będziesz nim zachwycona. Proszę - podała mi papierowy kubeczek z kawą. Pachniał niesamowicie. Podałam jej pieniądze i zaczęła delektować się smakiem kawy.
-No to do jutra. - powiedziałam i wyszłam z lokalu.
-No to do jutra. - powiedziałam i wyszłam z lokalu.
Prolog
Wakacje w tym roku nie do końca wyszły po mojej myśli.
Wyobrażałam sobie plaże, chłopaków, słońce i wiele śmiechu. A wylądowałam w
Londynie. Londyn to moje rodzinne miasto. Tutaj się urodziłam i wychowałam. Przeżyłam pierwszą miłość, pierwsze rozstanie. Popełniłam wiele błędów.
Zraniłam kilka osób. Aż w końcu rok temu
wyprowadziłam się stąd. Wtedy obiecałam sobie że już nigdy tu nie wrócę. Wyszło
inaczej. Przez ten rok mieszkałam w Leeds. Ładne miasto położone daleko od
Londynu. Wielu ludzi sądzi że Londyn jest niezwykły. Można powiedzieć magiczna.
Niestety tak nie jest. Niczym się nie różni od innych miast. Żyją tu Ci sami
ludzi, maja te same problemy. W Leeds nauczyłam się jednego. Przed problemami
nie ma ucieczki. Zrozumiałam że wyjazd z Londynu był błędem. Wcale nie tęskniłam,
to nie o to chodzi. Zrozumiałam że trzeba walczyć i nigdy się nie poddawać. A
ja się poddałam. Dlatego jestem tu, na nowo. Ja. Tylko ja. Rodzina została.
Będę walczyć i będę z tym sama. Czy dam rade? Zobaczymy.
_
Witam to chyba będzie pierwszy polski blog z opowiadaniem o Union J. Prolog ich jeszcze nie zapowiada ale, wszystko z czasem kochani. Ciesze się że mogę to dla was napisać. < 3
_
Witam to chyba będzie pierwszy polski blog z opowiadaniem o Union J. Prolog ich jeszcze nie zapowiada ale, wszystko z czasem kochani. Ciesze się że mogę to dla was napisać. < 3
Subskrybuj:
Posty (Atom)